środa, 12 września 2012

Rozdział XII cz. 1


Następnego ranka poczułam się jakby ktoś wylał na mnie wiadro zimnej wody. Dopiero teraz pojęłam na co się zgodziłam. Przyjęłam zaproszenie prawie, że obcego chłopaka. Nie wiem o nim praktycznie nic. Za to on o mnie wie zdecydowanie za dużo.
-Kim on do cholery jasnej jest?!- wykrzyknęłam bezradnie.
Na śniadaniu nie przełknęłam nic. Mama i Drake patrzyli na mnie  zaskoczonym wzrokiem co jakiś czas wymieniając między sobą zaskoczone spojrzenia.
-To, że zazwyczaj jem za trzech nie oznacza, że czasem mogę nie mieć apetytu.- burknęłam.
-Coś nie tak w szkole?- zapytał tatko z nad gazety.
-Tak, to znaczy nie! W szkole wszystko ok.- powiedziałam.
Widząc naglący wzrok Drake szybko i zręcznie zmieniłam temat.
-Jadę zaraz do Mirandy. Mamy test w środę i chcemy trochę się pouczyć, okej?
-Jedź i baw się dobrze.- powiedziała mama uśmiechnięta.
Musiałam zablokować swoje myśli przed bratem, bo inaczej odkrył by kłamstwo.  Od Mirandy też raczej niczego się nie dowie, bo wtajemniczyłam ją w cały plan. Kilkanaście minut później siedziałam już w samochodzie.  Drżącą ręką kurczowo ściskałam kierownicę. Nie byłam pewna czego mogę się spodziewać po Christopherze. Szybko ruszyłam do przodu bojąc się, że zaraz się rozmyślę. Całą drogę do jego domu przesiedziałam jak na szpilkach. Potem kolejne 5 minut siedzenia w wyłączonym samochodzie i patrzenia się w przestrzeń. Dopiero po chwili zdecydowałam się wyjść. Ogrom i piękno domu prawie, że powaliły mnie na kolana. Nie dość, że był duży to jeszcze ciemny i przerażający.
 Wyglądał, jak willa. Nie wiedziałam, że Chris ma aż tak bogatych rodziców. Niepewnie zastukałam do drzwi. Już po chwili otworzył się ukazując najpiękniejsze miejsce jakie w życiu widziałam. Nie mogłam się powstrzymać i wydałam z siebie jęk zachwytu. Lokaj, który wpuścił mnie do domu był już starszym mężczyzną . Świadczyły o tym jego pokryte siwizną włosy i jasne zmęczone oczy.
-Ty jesteś zapewne panienka Scarlett.- powiedział kłaniając się nisko. – Pan Christopher oczekuję na Ciebie w salonie. Proszę za mną.
Oficjalny ton mężczyzny zbił mnie trochę z tropu. Ale ruszyłam za nim. Cały czas rozglądając się dokoła. Wnętrze utrzymane było w stonowanych acz wyrazistych kolorach.  Obrazy na ścianach wyglądały jak te w pałacu królewskim. Portrety prawdopodobnie dziadków i pradziadków Christophera mnie przerażały. Każdy z nich miał w sobie coś co kazało mi uważać.
-Panie, panienka przyszła.- głos majordomusa wybudził mnie z zamyślenia.
Powoli uniosłam wzrok i go zobaczyłam. Siedział na fotelu z czerwonym obiciem. Miał na sobie czarny uwydatniający jego mięśnie podkoszulek i zwykłe dżinsy. Nie wiem czemu, ale na ten widok moe serce przestało przez chwilę bić.
___________________________

Taki o króciutki,  żeby pokazać wam, że wywiązuje się z obietnicy :* Przepraszam Was jeszcze raz :c +obiecuję poprawę :c. Jutro postaram się napisać więcej, ok?


xoxo Klaudia
( za dużo plotkary XD)

4 komentarze:

  1. az sie rozmazylam z tym bogatym domem :D
    fajny rozdzial ; ) wszyscy sa tacy mili ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. masz wspaniałego bloga! będzie mi miło jeśli spodoba Ci się mój i również go zaobserwujesz ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. otrzymałaś nomimację do LBA :) szczegóły u mnie na blogu, zapraszam!
    http://aisa-blog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń