-Co ty sobie wyobrażasz?- krzyknął na mnie.
Drake był przerażony i zarazem zły to nie był dobry pomysł,
żeby z nim teraz rozmawiać.
-Byłam pobiegać.- warknęłam.
-Wiesz, że zabili kolejną osobę?
-Ona nie żyję?- pisnęłam.
-Owszem nie ży… zaraz skąd ty to do
cholery wiesz?!
-Byłam tam.- powiedziałam.
Nie mogłam opanować drżenia rąk.
Miałam czas, żeby ją uratować. Nie udało mi się. To wszystko moja wina.
Jęknęłam i opadłam na kolana.
-Scarlett, co tam się stało? Kogo
widziałaś?! Kto ją zabił?!- pytał Drake potrząsając mną.
Nie miałam siły nic powiedzieć.
Powinnam chronić ludzi, bronić ich. A jedna właśnie dziś przeze mnie umarła.
Objęłam Drake i przycisnęłam się do
jego klatki piersiowej.
-Jestem beznadziejna.-szeptałam.- Jak
mam bronić samej siebie skoro nie potrafię obronić nawet jednego człowieka?
Drake delikatnie wziął mnie na ręce i
zaniósł do salonu.
-Kochanie, tak się martwiłam!-
wykrzyknęła mama widząc mnie na kanapie.
-Nic mi nie jest.- szepnęłam
wycierając łzy wierzchem dłoni.
-Ale coś jej się mogło stać! Mamo,
tato wyjedźmy stąd!- zaproponował Drake.
Zerwałam się z kanapy i uderzyłam
brata w twarz.
-Zamknij się!- warknęłam.- Ja nie mam
zamiaru już uciekać, rozumiesz?! Dość. To koniec!
-Twój brat ma rację kochanie. Może
dobrym pomysłem byłaby wyprowadzka?- stwierdziła mama.
Na jej nieskazitelnej twarzy pojawiły
się kilka zmarszczek.
-Mamo, nawet nie waż się tak mówić! Tu
jest Miranda! Tu jest całe moje życie! Jeśli chcecie odejść proszę, droga
wolna. Ale ja nigdzie nie wyjeżdżam.- syknęłam.
-To dla twojego dobra.- powiedział
tata.
Ujrzałam jego niebieską aurę. Kłamał.
Jestem aniołem prawdy. Umiem wykryć kłamstwo. Nie znoszę go. Wręcz nie
toleruję.
-Przestań! Wiem, że kłamiesz. Tu nie
chodzi o moje dobro, prawda?- zapytałam.- Wy się czegoś boicie!
Prychnęłam niczym rozjuszona kotka.
-Ty nic nie rozumiesz Amitiel.-
warknął Drake.
Widziałam, że przestaje się kontrolować.
Jego włosy zaczynały powiewać pod wpływem zgromadzonej mocy.
-To może mi to wyjaśnij Abaddonie.-
zachęciłam i zrobiłam krok w stronę brata.
Moja moc także powoli zaczynała
gromadzić się wokół mnie.
Czułam ten przyjemny, ciepły powiew na
moim ciele. Nagle Drake skoczył na mnie z głośnym sykiem. Odskoczyłam na bok i
zablokowałam jego atak. Rodzice odsunęli się na bok. Zazwyczaj nie wtrącali się
w nasze potyczki. Każdy wiedział jak ona się skończy, więc ze spokojem oddalili
się do kuchni mrucząc pod nosem coś typu: „Porozmawiamy później”.
-Grzebałeś w moich wspomnieniach!-
wrzasnęłam przewracając go na podłogę.
Wyglądał jak zbity pies pozostawiony
przez właścicieli. Jego twarz wyrażała jednocześnie tyle emocji; ból, strach,
smutek, a w oczach widziałam tylko żądzę zemsty.
Coś musiało się stać. Tak strasznego,
że Drake wolał wymazać mi wspomnienia niż kazać mi z tym żyć.
Dokładnie tak było.
Siła, z jaką posłał do mnie swoją myśl
była tak wielka, że zgięłam się w pół. Prawdopodobnie nawet nie zdawał sobie sprawy
jak bardzo łatwo może mnie zranić.
Rzuciłam się na niego po raz kolejny.
Gdy właśnie miałam użyć dość drastyczniejszych mocy rozległ się czyjś paniczny
pisk;
-Przestańcie!
Rozjuszona Miranda wpadła pomiędzy nas
jakby nie zdawała sobie sprawy z konsekwencji, jakie mogły ją przez to
dosięgnąć.
-Boże, kto by pomyślał, że wy jesteście
aniołami i macie po kilka set lat!- warknęła odpychając mnie od Drake.
Usiadłam na dywanie ze spuszczoną
głową i czekałam na kazanie. Miranda bardziej martwiła się o Drake i o mnie,
gdy się biliśmy niż nasi rodzice. Do czego to doszło?!
-Słońce, pewnie to wszystko jego
wina?- spytała wskazując palcem na mojego brata.
Kiwnęłam ze smutną miną.
-On mieszał w moich wspomnieniach.
Wymazał mi pewne zdarzenia.- parsknęłam.
Odwróciła się do Drake ze wściekłym
wyrazem twarzy.
-Jak mogłeś przecież to twoja
siostra?!- krzyknęła.
Ale on nic nie odpowiedział. Jęknął i
podszedł do niej. Przez chwilę patrzyli sobie w oczy, a potem Drake wpił się w
jej usta. Ona oczywiście odwzajemniła pocałunek.
-Tego jeszcze brakowało.- szepnęłam
pod nosem.- Jak macie się tak lizać to stąd wyjdźcie.
Nie wiem ile musiałam czekać, żeby się
od siebie odkleili, ale gdy mój tak zwany brat puścił Mirandę, ona była tak
szczęśliwa. Jak nigdy. Przygryzła lekko usta i uśmiechnęła się swoim najszczerszym
uśmiechem.
-Co mówiłaś Scarlett?- zapytała.
-Jezu nie!- syknęłam i dosłownie
rzuciłam w Drake pierwszym ciężkim przedmiotem, który znalazł się w zasięgu
moich rąk. Okazało się, że była to stara szkatułka mamy.
Trzask, jaki wywołała, gdy rozbijała
się o ścianę prawdopodobnie słyszalny był w drugiej części dzielnicy. Nie
musiałam wiele czekać, aż rozjuszona mama wpadła do pokoju.
-Scarlett do cholery jasnej!-
krzyknęła, a jej oczy dosłownie płonęły.-Nie wychodzisz nigdzie! Podkreślam
słowo nigdzie przez cały tydzień!
-Nawet z Mir?- jęknęłam.
-Nawet!- syknęła.
-A, co ze szkołą proszę pani?-
zapytała Miranda.
-Zostańcie dzisiaj u Nas. Powiem
twojej mamie, że źle się poczułaś.- powiedziała i machnęła na Nas ręką.
Moja przyjaciółka wykonała swój taniec
szczęścia i usiadła Drake’owi na kolanach, który już zdążył zająć dla siebie
pilota i całą kanapę.
-Ze względu na to, że ona siedzi Ci na
kolanach nic Ci nie zrobię, ale masz mi zwrócić moje wspomnienia.- syknęłam.
Drake zbladł. Tak smutnego nie
widziałam go jeszcze nigdy.
_________________________________
_________________________________
Macie i dziękujcie Zuzi :3
Hm, mam głupie, a może jednak prawdziwe wrażenie, że nikt tego nie czyta. Mam rację? :*
Hm, mam głupie, a może jednak prawdziwe wrażenie, że nikt tego nie czyta. Mam rację? :*
Nie masz racji... ;) Zapraszam http://mydreamsmywordsmylife.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńbardzo się z tego powodu cieszę :)
Usuńfajnie piszesz, ale używaj więcej opisów, a mniej dialogów, żeby bardziej "budować" klimacik :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
http://aisa-blog.blogspot.com/
Wiesz, że o tym samym dzisiaj myślałam?
UsuńMam nadzieję, że w następnym rozdziale już tak będzie :D
Trzymam kciuki :)
Usuń+ również obserwuję.
Nie masz racji - ja czytam c:
OdpowiedzUsuńMi się tam podoba że jest tyle dialogów ;D
Ohh kocie ja to uwielbiam <3
OdpowiedzUsuń