Miłego czytania :)
Drake zbladł. Tak smutnego nie widziałam go jeszcze nigdy.
Drake zbladł. Tak smutnego nie widziałam go jeszcze nigdy.
Był przerażony. Trząsł się. Miranda
obejmowała go i tłumaczyła, że nie chciałam, że nie muszę sobie o tym
przypominać. To mnie zabolało. Moja własna przyjaciółka przeciwko mnie?
Ale zrobiło mi się go szkoda.
Zrozumiałam, że to nie była jego decyzja. Ktoś oto prosił tylko pytanie,
kto?
-Dobra nie ważne.- szepnęłam i
położyłam rękę na głowie brata.- Uspokój się, proszę.
Z trudem przełknęłam ślinę i odwróciłam od
niego wzrok.
-Mirando zostań z nim.- szepnęłam.
Pobiegłam na górę założyć czyste
ubrania. Pokój był w tak samo okropnym stanie jak go zostawiłam. Na wielkim
ciemnym łóżku nadal leżała skotłowana fioletowa pościel. Koło mojego ulubionego
mebla w całym domu stała szafka nocna, na której znajdowało się wszystko oprócz
tego, co powinno na niej być. Według założeń mojej mamy na szafeczce powinien
stać budzik, jakieś chusteczki, ewentualnie zdjęcia. Natomiast ja zrobiłam
sobie z Niej taką małą graciarnie. Wszystko, co było nie potrzebne leciało na
lub do tej szafki. Przez co panował na niej wieczny chaos.
Na lewo od łóżka stało moje hebanowe
biurko. Nie było tak zagracone jak szafka, ale też pozostawiało wiele do
życzenia. Cały mój pokój zasługiwał na
wielkie wiosenne porządki. Cóż spójrzmy prawdzie w oczy. Jestem cholerną
bałaganiarą, ale teraz nie miałam na to ani czasu ani ochoty. Otworzyłam mały balkonik i wyszłam na
zewnątrz. Zimne kafelki drażniły moje stopy. No tak, buty!
Szybko cofnęłam się po moje ukochane Conversy i założyłam je skacząc po całym pokoju. Gotowa do wyjścia. Stanęłam przed białą barierką na balkonie i zgrabnie zeskoczyłam na dół. No tak, po co używać drzwi?
Szybko cofnęłam się po moje ukochane Conversy i założyłam je skacząc po całym pokoju. Gotowa do wyjścia. Stanęłam przed białą barierką na balkonie i zgrabnie zeskoczyłam na dół. No tak, po co używać drzwi?
Szłam powoli uliczkami rozświetlonego
miasta. Atmosfera była zupełnie inna od tej rano. W tych godzinach Seattle
tętniło życiem. Mam nadzieję, że tym
razem nic nie przerwie mojego spaceru.
Po chwili zastanowienia wkroczyłam do
mojej ulubionej kawiarni.
-Scarlett!- wykrzyknęła dziewczyna za
ladą i uśmiechnęła się do mnie promiennie.
-Cześć Kate!- kiwnęłam głową w jej
stronę.
Szybkim krokiem podeszłam do
dziewczyny i pocałowałam ją w policzek.
Zajęłam moje ulubione miejsce tuż przy oknie i wpatrywałam się w nie.
Zajęłam moje ulubione miejsce tuż przy oknie i wpatrywałam się w nie.
Nie musiałam składać zamówienia, żeby
dostać to, co chciałam. Przychodziłam tu tak długo, że gdy tylko Kate widziała
mnie w drzwiach już szykowała dla mnie napój, który odpowiadał mojemu
nastrojowi. Zazwyczaj trafiała w dziesiątkę!
Tym razem postawiła mi przed nosem
espresso macchiato, które w jej wykonaniu smakowało niczym nektar bogów.
-Dziękuję kochana.- mruknęłam i zabrałam
się do powolnego delektowania się napojem.
Musiałam przemyśleć cały ten
dzisiejszy poranek. Poprosiłam przyjaciółkę o kawałek kartki i długopis.
Wręczyła mi je chętnie i bez pytania.
Od razu zaczęłam notować;
-Spotkałam chłopaka z moich snów, który wcześniej uratował mnie przed śmiercią we własnym domu.
-Przeze mnie zginęła młoda niewinna dziewczyna.
-Ktoś chcę mnie zabić.
-Spotkałam chłopaka z moich snów, który wcześniej uratował mnie przed śmiercią we własnym domu.
-Przeze mnie zginęła młoda niewinna dziewczyna.
-Ktoś chcę mnie zabić.
-Drake wymazał mi wspomnienia.
-Musiał to zrobić.- usłyszałam cichy
szept nad moim uchem.
Wzdrygnęłam się i odruchowo zgniotłam
kartkę. Wcisnęłam ją jak najgłębiej do kieszeni spodni. Za mną stał Harry z
nonszalanckim uśmiechem.
-Co?- szepnęłam.
-Musiał to zrobić. On by Cię
zniszczył.- powiedział i zajął miejsce naprzeciwko.- Jesteś strasznie
naiwna Scarlett.
-Umiem zadbać o siebie sama.-
warknęłam.
-Oh, nie wątpię w to.
Prychnęłam i odwróciłam wzrok. Kłamał,
nie musiałam patrzeć na jego aurę, żeby to wiedzieć.
-Mogę Ci zapewnić, że dowiesz się
wszystkiego w swoim czasie.- powiedział i poczochrał moje idealnie ułożone
włosy.
-Harry, naprawdę nie mam teraz ochoty
na rozmowy.- jęknęłam.
-Ale ja mam.-odpowiedział.
-Dobrze. W takim razie to ja wyjdę.
Rzuciłam przelotne spojrzenie Kate i
wyszłam z lokalu zła na samą siebie. Choć po części na Harry’ego. Nie lubię go.
Nie ważne, że jego zadaniem jest mnie chronić. Naburmuszona jak małe dziecko
skierowałam się do lasu. Najwidoczniej tylko tam mogłam być sama. Szłam
instynktownie omijając każdy mały korzeń wyrastający mi pod nogami. Znałam w
tym lesie każde drzewo, każdy większy kamyk. Nawet miałam swój ulubiony. Tuż
nad rzeką. To na nim siadałam, gdy byłam mała, żeby pomyśleć. Ale tym razem kierowałam się do wyznaczonego celu. Na piękną zieloną polankę w środku lasu. Odkąd
sięgam pamięcią przychodziłam tutaj. Nie wiem skąd znałam to miejsce. Po prostu
znałam i już. Rozsiadłam się wygodnie na
chłodnej trawce i wpatrywałam się w niebo.
Byłam tak zaabsorbowana wsłuchiwaniem
się w leśną ciszę i śpiew ptaków, że zapomniałam o tym, że tutaj także biegnie
czas.
A może by tak?- pomyślałam
i wzbiłam się w górę.
Właśnie w takich momentach czułam, że
mogę wszystko. Unosiłam się nad polanką radośnie poruszając białymi wielkimi na
dwa metry, śnieżnobiałymi skrzydłami.
Zaśmiałam się z własnego zaskoczenia i
euforii. Jeszcze raz niech ktoś mi powie, że latanie nie jest przyjemne.
-Widzę, że korzystasz z życia
aniołeczku?
Głos, który przerwał moją radość był
zimny. Nie było czuć w nim, ani grama zaskoczenia. Przerażona spojrzałam w dół.
-Nie za dużo emocji jak na jeden
dzień?- szepnęłam.
Nagle coś ciężkiego rzuciło się na
mnie i zwaliło na ziemię. Odruchowo schowałam skrzydła i zaczęłam się bronić.
-Przestań.- syknął mi do ucha.
Posłuchałam się go. W końcu już raz
uratował mi życie. Może tym razem mnie nie zabije. Chłopak odłożył mnie delikatnie na ziemię i
ruszył w kierunku kobiety w średnim wieku. Przede mną rozegrała się scena
walki. Na chwiejnych nogach zaczęłam się zbliżać do dwóch walczących postaci.
Ledwo mogłam ich rozróżnić. Ich sylwetki zlewały się w jedną przez prędkość, z
jaką obydwoje atakowali.
Po chwili kobieta zniknęła. Mój
wybawiciel podszedł do mnie ocierając nadgarstkiem krew, który spływała mu przy
kąciku ust.
-Słuchaj, nie mogę cały czas cię
pilnować.- syknął.- Wiem, że masz swoich speculatorów (łac. Strażników), czemu
nie ma ich przy tobie, teraz?! Ty też powinnaś na siebie troszeczkę bardziej
uważać!
Patrzyłam na niego z otwartymi ustami.
-Kim jesteś?- szepnęłam.
-To nie jest teraz ważne. –machnął ręką.-
Nie rozumiesz, że tu chodzi o twoje życie?! Musisz byś ostrożna. Grozi Ci
niebezpieczeństwo.
-Jak masz na imię?- pisnęłam.
Chłopak przeczesał ręką włosy i spojrzał
na mnie sowimi dwu-kolorowymi oczami. Dla mnie to był jego znak rozpoznawczy.
-Christian. Mam na imię Christian.-
szepnął i znikł tak samo szybko jak się pojawił.
Dopiero teraz zauważyłam, że robi się
już ciemno. Wstałam i zaczęłam biec nie oglądając się za siebie. Byłam zła. Ten
chłopak ma wahania nastrojów jak kobieta w ciąży! Co on sobie myśli?! Tak po
prostu zjawia się w moim życiu i przewraca je do góry nogami jeszcze bardziej!
Zdyszana dobiegłam do domu. Drake i
Miranda chyba gdzieś poszli, bo nie było ich w pokoju. Poszłam do kuchni i
zrobiłam sobie kanapki z szynką i serem. Zaniosłam talerzyk do salonu i
rozłożyłam się na fotelu. W wiadomościach właśnie mówili o zabójstwach.
Zdenerwowana wyłączyłam telewizor i ruszyłam na górę.
W korytarzu na lustrze wisiała mała żółta karteczka „Pojechałem odwieźć Mirandę wrócę za niedługo”. Prychnęłam i ją zgniotłam.
W korytarzu na lustrze wisiała mała żółta karteczka „Pojechałem odwieźć Mirandę wrócę za niedługo”. Prychnęłam i ją zgniotłam.
Nie miałam ochotę na przesłuchanie
przez brata. Rodzice zapewne byli w pracy. Przynajmniej o nich nie musiałam się
obawiać. Wzięłam szybki prysznic i starałam się opanować emocję, jakie za
każdym razem wzbudzał we mnie tajemniczy chłopak.
-Christian.- szepnęłam i zasnęłam.
__________________________________________
__________________________________________
Okej, naprawdę Was kocham :* Dlatego dostajecie ode mnie codziennie nowy rozdział :D
Bardzo się cieszę z ilości komentarzy pod poprzednim rozdziałem. Mam nadzieję, że tutaj też tyle będzie :)
Wchodźcie do zakładki bohaterowie :3
Bardzo się cieszę z ilości komentarzy pod poprzednim rozdziałem. Mam nadzieję, że tutaj też tyle będzie :)
Wchodźcie do zakładki bohaterowie :3
Super ;*
OdpowiedzUsuńGenialne genialne i jeszcze raz genialne !
OdpowiedzUsuńJa chcę następne jak najszybciej :*
Ojeee Klaudus jestem zakochana w tym. Powinnas kiedys wydac ksiazke :D błagam zrób to dla mnie <3 kocham Cie kooocie :3
OdpowiedzUsuń