Siedziałam
na kanapie patrząc w przestrzeń i kuląc się w sobie.
-Nie jesteś
tu bezpieczna wiesz o tym dobrze, Scarlett. Musimy się stąd wynieść. Proszę.-
szepnął tata.
Z każdym
jego słowem rósł we mnie gniew. Sytuacja się powtarzała. Znowu.
-Czy ja dość nie wyraźnie powiedziałam, że nie wyprowadzę się stąd?!- warknęłam.- Kocham tych ludzi. Nie mogę ich zostawić. Nie chcę uciekać. Jeśli chcecie wyjechać ze mną najpierw musicie mnie zabić.
-Czy ja dość nie wyraźnie powiedziałam, że nie wyprowadzę się stąd?!- warknęłam.- Kocham tych ludzi. Nie mogę ich zostawić. Nie chcę uciekać. Jeśli chcecie wyjechać ze mną najpierw musicie mnie zabić.
Ostatnie
słowa prawie wyszeptałam.
Drake
podbiegł do mnie i chwycił za koszulkę tuż przy szyi.
-Cholera
jasna! Dziewczyno, zobacz, co ona zrobiła ze mną! Pomyśl, co może zrobić tobie!
-Puść mnie.-
wysyczałam.- Nie będę uciekać.
-Nikt tu nie
mówi o ucieczce!- krzyknął mi prosto w twarz, za co zrewanżowałam się
siarczystym policzkiem.
Chłopak
walczył z chęcią oddania mi, ale dwa razy mocniej.
-Nie! I
jeszcze raz nie! Dajcie mi spokój! Mam Harry’ego i Louisa!-krzyknęłam i
pobiegłam na górę.
Drake
wyprzedził mnie w kilka sekund i zagrodził mi wejście po schodach.
-Dosyć.-
warknęłam.
Moje włosy
uniosły się od zgromadzonej energii, która wystrzeliła z moich rąk jak
błyskawica odrzucając Drake na bok. Rodzice zlekceważyli to i udawali, że nic
się nie stało. Jak zawsze.
Korzystając
z nieprzytomności Drake weszłam zdyszana na górę i zamknęłam drzwi.
Powoli
osunęłam się po ścianie. Zużycie energii i latanie dało się we znaki. Byłam
zmęczona i roztrzęsiona. Kocham mojego brata, ale czasami inaczej się z nim nie
da. Po policzkach spływały mi łzy niepokoju, a może i strachu?
Nie miałam
ochoty na prysznic. Postanowiłam, ze umyję się rano. W ubraniach położyłam się
do łóżka. Nawet nie pamiętam, kiedy zasnęłam.
Napięta
atmosfera unosiła się w powietrzu także rano.
Gdy tylko zeszłam na śniadanie Drake obrzucił mnie swoim spojrzeniem
typu; „Mam ochotę Cię zabić, ale niestety nie mogę tego zrobić”.
Posiłek
zjedliśmy w ciszy przerywanej przez znaczące chrząknięcia taty chcącego nas
jakoś nakłonić do rozmowy, ale niestety nie dał rady. Z zadowoleniem uniosłam w
dłoni srebrno-czarne kluczyki do toyoty mojej mamy. Przynajmniej nie musiałam z nim jechać do
szkoły. Wyszłam z domu podśpiewując
melodię ulubionej piosenki. W samochodzie
włączyłam radio na full starając się zagłuszyć myśli Drake. Cały czas upominającego
mnie, bym zwolniła i uważała na drodze.
Najpierw
najchętniej wyrzuciłby mnie przez okno przejechał samochodem, sprawdził czy
żyję i jeszcze raz przejechał, a teraz przejmuje się tym jak kieruję.
Wkurzona i
już do końca zniszczonym humorem zatrzymałam się pod szkołą. Jak strzała
wyleciałam z parkingu, byleby tylko nie spotkać brata. Ominęłam Mirandę z pytającym wyrazem twarzy i
już normalnym krokiem wkroczyłam do szkoły.
Silne
klepnięcie po plecach sprawiło, że zgięłam się w pół.
-Nie możesz mnie
tak omijać.- warknęła Mir.
-Nie masz
prawa mnie tak cały czas bić.- jęknęłam rozmasowując obolałe miejsce.
-Co się
stało?- zapytała.
Jej głos złagodniał
i stał się bardziej troskliwy.
Opowiedziałam
jej wszystko, czego dowiedziałam się od rodziców nie pomijając pomysłu Drake.
Miała prawo wiedzieć.
-Kochana.-
mruknęła i mocno mnie przytuliła.
Drake
pojawił się niedaleko nas, ale widząc spojrzenie Mirandy szybko cofnął się o
parę kroków i poszedł w swoją stronę.
Dziewczyna poklepała mnie po ramieniu i ruszyła za nim.
Z głębokim
westchnięciem wyjęłam z szafki książki i wrzuciłam je niedbale do torby. Brzęk
szafki, o którą opierała się nowo przybyła osoba zmusił mnie do spojrzenia w
górę.
On tam stał.
Przyglądał mi się swoimi pięknymi oczami. Nasze twarze dzieliło zaledwie parę
centymetrów.
-Christian.-
szepnęłam.- Co ty tu robisz?
-Jestem tu
nowy. Wiesz, przydałby mi się ktoś, kto by mnie oprowadził.- wymruczał.
Jego głos
sprawił, że po plechach przeszły mnie ciarki. Ma tak piękne usta. One tak
kuszą.
Odskoczyłam
od niego, na co najmniej metr.
-Nie zbliżaj
się do mnie, okej?- poprosiłam grzecznie.
-Czemu?-
zapytał i zrobił krok w moją stronę.- Chyba się mnie nie boisz?
Głośno
przełknęłam ślinę. Dopiero teraz zauważyłam, ze byliśmy widowiskiem numer 1 na
szkolnym korytarzu. Tylko czekać, aż pojawi się tu Drake.
-Kusisz
dziewczyno.- szepnął.
Zszokowana
oparłam się o szafkę.
-Znamy się
zaledwie parę… Nie czekaj my w ogóle się nie znamy!- powiedziałam.
-Nawet nie wiesz jak bardzo się mylisz.
Z każdym słowem zbliżał się coraz bardziej, więc znowu staliśmy
blisko, zdecydowanie za blisko.
-Odsuń się od niej.- syknął Drake nagle zjawiając się za moimi
plecami.
-Oh troskliwy braciszek znowu w akcji?- zapytał Chris.
Nie jestem pewna ile czasu tak stali i mierzyli się wzrokiem. Ale
wyglądało to dosyć groźnie.
-Po, co wróciłeś?- warknął.
-Chcę być przy niej. Nie rozumiesz, że
wy nie dacie rady jej ochronić? Ze mną, chociaż będzie bezpieczna!- powiedział
Christian.
Widziałam jak mój brat składa rękę w pięść.
Walczył z samym sobą, by go nie uderzyć.
A ja nie zrobiłam nic. Stałam tam jak
głupia.
-Skąd wy się znacie?- wyszeptałam.
Christian spojrzał na mnie zatroskanym
wzrokiem. Za to oczy Drake ciskały pioruny.
-Dowiesz się w swoim czasie.-
powiedział ten drugi.
Chris drgnął i spojrzał wprost na
mnie.
-A może jednak teraz?- zapytał
zachęcająco i podał mi rękę.- Wystarczy jedno słowo Scarlett.
Kusiło mnie, by go dotknąć przytulić,
pocałować i nigdy nie wypuścić go ze swoich objęć. Chciałabym z nim pójść.
Dowiedzieć się wszystkiego.
Pomiędzy nami wkroczył Drake.
-Idziemy.- powiedział i złapał mnie za
rękę.
Pozwoliłam mu się prowadzić. Cały czas
patrzyłam na Christiana. Stał i tak po prostu na mnie patrzył, ale to, co
czułam, gdy czułam na sobie jego wzrok było chore i po części przerażające.
Drake nie odezwał się do mnie słowem.
Nie musiał. I tak miałam ochotę mu przywalić.
Cały czas decydował za mnie.
Przez resztę dnia nie mogłam się
skupić. Niestety okazało się, że ani jednej lekcji nie będę mieć z Chrisem.
Byłam tak załamana tym odkryciem, że aż musiałam wyjść ze szkoły wcześniej.
Mimo wczorajszych i przedwczorajszych nieobecności po raz kolejny nie poszłam
na fizykę i chemię.
W domu nie było nikogo,
kto mógłby przerwać niczym niezrażoną ciszę.
Usiadłam na kanapie i rozmyślałam o wszystkim. A tak naprawdę o
Christianie. Nadal nie byłam pewna, czemu ten chłopak wzbudza we mnie tak silne
emocje. Gdy tylko usłyszałam dźwięk przekręcanego klucza ulotniłam się do
pokoju. Było już dobrze po osiemnastej, więc poszłam wziąć prysznic. Oczywiście
cały czas unikając brata. Zadowolona z siebie wróciłam do pokoju i rozłożyłam
się na łóżku.
Ciche pukanie do drzwi
przywróciło mnie do rzeczywistości.
-Możemy pogadać?-
zapytał Drake powoli wsuwając się do pokoju.
Machnęłam ręką i
powiedziałam:
-Jasne.
-Jasne.
Niestety całe życie
nie możemy się ukrywać. Dlatego nastawiłam się na długie kazanie.
_______________________________________
_______________________________________
Bardzo przepraszam, że nic nie dodawałam, ale nie miałam dostępu do internetu. Muszę być z wami szczera ten rozdział mi nie wyszedł :v. Bardzo się cieszę z liczby komentarzy pod poprzednim postem, pis jou kociaki ♥
'Kusisz dziewczyno' <3 świetne :D
OdpowiedzUsuńMi się bardzo podoba ten rozdział :D coraz ciekawiej się robi. :D kocham Cie i czekam na następne :3
zaczęłaś budować atmosferę, jest coraz lepiej :) oby tak dalej!
OdpowiedzUsuńaisa-blog.blogspot.com
Moim zdaniem ten rozdział ci wyszedł. Mi się bardzo podoba ! Czekam na następny i niech żadny brak dostępu do internatu ci ni przeszkodzi !
OdpowiedzUsuńNaprawdę super blog już wszystko przeczytałam:)
OdpowiedzUsuń